poniedziałek, 9 września 2013

Niewłaściwy moment, czyli jak życie zatacza krąg.

Obudziłam się wczoraj z ogromną weną. Bardzo chciałam coś napisać, w głowie miałam wiele myśli i krążących, jak po orbicie, tematów. Zaczynałam kilka razy i tyle samo kasowałam. To po prostu nie był mój moment. No właśnie. To nie był odpowiedni czas na napisanie posta. Tak właśnie samoistnie pojawił się temat na wpis. Dziś będzie o tym, że w życiu na wszystko musi nadejść odpowiedni moment.

Czy mieliście kiedyś wrażenie, że jesteście we właściwym miejscu i we właściwym czasie? Dni, godziny, minuty, sekundy decydują o tym, w którą stronę pójdziemy. Momenty, które sprawiają, że nasze życie toczy się w takim lub innym kierunku. Na co dzień podejmujemy setki decyzji. W większości działamy instynktownie i nie zastanawiamy się nad podstawowymi czynnościami, które tak naprawdę są bardzo istotne.

I wtedy przychodzi taki dzień, kiedy siadamy sami ze sobą i zaczynamy się zastanawiać "a co by było gdyby...?". Czy gdybym nie paliła papierosa w pierwszy dzień roku akademickiego na ganku UJ, poznałabym moich najbliższych znajomych ze studiów? Pewnie nie. Czy gdybym z nudów nie wysłała CV do mojej firmy, poznałabym Nutę i Lenę? Pewnie nie. Czy gdybym przypadkiem nie jechała służbowo do Bytomia dwa miesiące temu, znalazłabym Pylona? Zdecydowanie nie.

Ale są też sytuacje, które tak, czy inaczej, by się wydarzyły. Pytanie tylko, czy w odpowiednim momencie. Czy wtedy bylibyśmy tymi samymi ludźmi, którymi jesteśmy teraz? Czy bylibyśmy po prostu gotowi? Myślę, że nie. Ponieważ upływający czas kształtuje człowieka, a doświadczenia tworzą jego osobowość i szlifują charakter.

Wiele osób uznaje teorię przypadku, zbiegu okoliczności, czy też przeznaczenia. Nie wierzę w przypadek. Nie wierzę w zbieg okoliczności. Twierdzę, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Uważam, że wszystko się dzieje po coś. Prędzej, czy później, dowiadujemy się dlaczego. Nawet, gdy początkowo ciężko jest nam się pogodzić z daną sytuacją. Dla wielu osób jest to śmieszne. Niektórzy z moich znajomych mówią, że na wszystko mam wytłumaczenie. W każdej sytuacji doszukuję się dobrej strony. Wówczas uśmiecham się i odpowiadam - Tak! Wtedy każdy dzień sprawia, że wiem coraz więcej i idę do przodu. Nie byłabym osobą, którą jestem, gdyby nie te, na pozór złe, doświadczenia. Dlatego dziś, bardzo szczerze o mojej teorii życia zataczającego krąg.

Dwa lata temu poznałam przez mojego Męża moją przyjaciółkę Prawniczkę. Opowiedziała mi o atrakcyjnej ofercie kupna mieszkań na śląsku. Omówiłam temat ze ślubnym i kilka dni później pojechałam obejrzeć lokalizację. Zakochałam się. Apartament z tarasem na dachu z pięknym widokiem na rysujące się w oddali góry. W dodatku Prawniczka z mężem Prawnikiem mieliby być naszymi sąsiadami, a i rynek pracy był bardzo obiecujący dla nas obojga. Opcja idealna - pomyślałam. Trochę czasu minęło, zanim Mąż zaczął podzielać mój entuzjazm, choć tak naprawdę, nigdy do końca szczerze. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na rozpoczęcie procedury kredytowej. Uruchomiłam wszelkie możliwe kontakty, a Prawniczka użyła swoich znajomości, by załatwić rabat na zakup nieruchomości. 
Katalog IKEA znałyśmy na pamięć. Widywałyśmy się prawie codziennie rozmawiając o ekipach remontowych i rodzajach kafelek. Finalizacja umowy była już tuż tuż. Szczęście także. Moje marzenie o prawdziwym domu i rodzinie miało wkrótce się ziścić. Prawniczka umówiła spotkanie u notariusza na podpisanie umowy i przekazanie kluczy.
Nagle, podczas grilla u teściów, dostałam telefon od doradcy finansowego - Dostaliście kredyt! Kupujecie! Gratuluję! - krzyknął. Nie mogłam ukryć radości. Jednak bardzo szybko zostałam sprowadzona na ziemię - Matko Boska! - załamała się Teściowa. - To trzeba odkręcić! Nie możecie dzieci wziąć kredytu. Jeszcze was to doprowadzi do rozwodu! - dodała. - Słyszałaś? Trzeba to odkręcić! To był Twój pomysł. Ja nie chciałem tego mieszkania! - dodał mój Mąż. Rozpłakałam się, bo oprócz odkręcania kredytu, rozpoczął również proces odkręcania naszego małżeństwa.

Teraz, gdy jestem tutaj, bardzo Im dziękuję. Teściowej za zainicjowanie rozwodu i rozpoczęcie naszej, choć osobnej, drogi do szczęścia. Byłemu Mężowi, za otworzenie mi oczu. Gdyby nie ta sytuacja, nie przeżyłabym później związku z Bobem Budowniczym, który pozwolił mi przetrwać ciężki okres po rozwodowy. Jemu z kolei dziękuję za to, że mnie rzucił. Gdyby nie On, nie ogarnęłabym się z bycia Desperatką usilnie próbującą być w związku. Każdemu z Sympatycznych Panów dziękuję za kilka miesięcy inspiracji, podczas których, na łamach tego bloga, rodziła się Super Babka. Prawniczce dziękuję za to, że pewnego dnia postanowiła umówić mnie na randkę w ciemno ze znajomym Notariuszem. Mojej Siostrze dziękuję za to, że mieszkała wtedy u mnie i kopnęła mnie w tyłek, kiedy dałam Mu kosza przez telefon - A co, jeśli straciłaś właśnie szansę na coś naprawdę wspaniałego? - rzuciła.

Podczas sierpniowego urlopu na Chorwacji opowiadałam historię zakupu mieszkania - Miałam nawet umówione podpisanie aktu u notariusza - powiedziałam. - Tak? - dopytał Mężczyzna. - Tak, to było jakoś we wrześniu dwa lata temu - odpowiedziałam. - Zaraz, chwila... pamiętam Cię. Miałaś u mnie umówione spotkanie - powiedział Mężczyzna. 

A co by było, gdybym poznała Go wtedy? To byłby po prostu niewłaściwy moment. Na wszystko musi nadejść odpowiednia chwila.

Ten post dedykuję Notariuszowi ;-)

PS



3 komentarze:

  1. Zgadzam się z Tobą w 100%. I patrząc z perspektywy - te właśnie "właściwe" i "niewłaściwe" momenty nas kształtują.

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  2. I właśnie dlatego warto czasem zapalić papieroska ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Po piątym akapicie widzę, że mamy więcej wspólnego niż myślałam po pobieżnej lekturze kilku notek. Też uważam, że nie ma przypadków, że wszystko dzieje się po coś, dla czegoś, z jakiegoś powodu - jeśli teraz wydaje nam się to niespodziewane, nienormalne, dziwne, zbiegiem okoliczności, za jakiś czas odnajdziemy w tym kolej następujących po sobie rzeczy. I też szukam dobrych stron w (niemal) każdej sytuacji. Mimo że czasem lubię sobie tak po polsku ponarzekać ;)

    OdpowiedzUsuń