poniedziałek, 8 lipca 2013

Jak być powinno, czyli o normalności i nienormalności.

Pewna Osoba zainspirowała mnie do napisania o normalności. Zapytała, czy zamiast pisać o ciulach, nie mogę napisać o ludziach normalnych. Ok. Napiszę. Ale co to jest normalność? 

Według definicji to mieszczenie się w ogólnie przyjętych przez społeczeństwo normach. Coś w stylu, że każdy Polak to katolik. Proszę nie mylić ze stereotypami. Według mnie normalność to pojęcie względne. Na przykład, w mojej umowie najmu mieszkania widnieje zapis, o zużyciu lokalu w granicach normy. Czy jeśli przypadkiem Lena wjechała rowerem w ścianę i zostawiła na niej ślad opony, jest to normalne? Dla Leny tak, dla właścicielki mieszkania, które wynajmuję, niekoniecznie. Będzie trzeba malować.

Często słyszymy określenia w stylu "On jest taki normalny, inni niż wszyscy". Czyli, że co? Nie pije wódki? Nie bije żony? Gotuje? No właśnie. To, w jaki sposób rozumujemy pojęcie normalności, zależy od wielu czynników. Dla mnie normalny to taki, który w podobny sposób do mnie postrzega rzeczywistość. Według mnie, normalność ma się nijak do ogólnie przyjętych i panujących zasad.

A jak się to ma do relacji damsko-męskich? Każdy z Nas poszukuje normalnego partnera. Kogoś, przy kim będzie mógł poczuć się naturalnie. Bez jakiejkolwiek ściemy. Bez gierek. 100% siebie. Kogoś, przy kim nie musi się zastanawiać, czy może zachowywać się tak jak lubi, czyli normalnie.

Kim dla mnie jest normalny człowiek? To taki, który mnie akceptuje. Nie ocenia przez pryzmat pewnych zachowań. Dostrzega wewnętrzne JA. Kiedy zobaczy mnie skaczącą jak dziecko na widok Stinga, nie pomyśli "No jakaś nienormalna!". Jeśli jestem, trudno. Lubię moją nienormalność i cieszę się z obecności innych postrzelonych w moim życiu. 

Płaczę na reklamie Pedigree i Oreo, i szanuję każdego, kto przyzna, że płacze na bajkach, czy komediach romantycznych. Bez względu na to, czy jest kobietą, czy mężczyzną. Jest normalny, bo potrafi się do tego przyznać. Szczerość jest normalna.

Żyjemy według pewnych ogólnie przyjętych zasad. Dostosowujemy się do norm kulturowych i społecznych. Kiedy jednak poczujemy coś, co przez innych mogłoby zostać odebrane, jako nienormalne, zaczynamy odczuwać wyrzuty sumienia. Czy słusznie? Jeżeli mężczyzna wyzna kobiecie miłość po krótkiej znajomości, to połowa społeczeństwa okrzyknęłaby go NIENORMALNYM! Kiedy pracodawca przyjmuje na stanowisko osobę bez doświadczenia, jego współpracownicy zarzucą mu NIENORMALNOŚĆ! A jeżeli po prostu czujemy, że robimy dobrze? Mimo wszystkich negatywnych sygnałów spływających do nas z zewnątrz? Wiele osób, które znam doszukuje się, w nietypowym zachowaniu, drugiego dna. A może czasem, po prostu drugiego dna nie ma?

Wiecie co? Zapomnijmy o "nie wypada" i celebrujmy naszą nienormalną normalność wśród podobnych Nam ludzi.

Pozdrawiam
PS

1 komentarz:

  1. Też płakałam na reklamie Oreo!

    Myślę, że "normalność" to pojęcie względne - wg mnie normalne jest to, co mieści się w moich normach, a każdy ma przecież inne normy...

    OdpowiedzUsuń