poniedziałek, 15 lipca 2013

Alfabet Relacji. "B" jak Bezinteresowność.

Urlop i Pylon zainspirowali mnie do napisania dziś drugiej części Alfabetu. Wzięłam kolejną literkę, czyli "B". Temat? Bezinteresowność

Działania nie poparte chęcią otrzymania czegoś w zamian. Gesty płynące prosto z serca. Pomoc. Rozmowa. Słuchanie. Rada. Milczenie. Dobrze jest otaczać się ludźmi, którzy bezinteresowność mają we krwi tak, jak ja sarkazm. Bliskie mi osoby są nieprawdopodobnie bezinteresowne. Bardzo dobrze znam powiedzenie "umiesz liczyć? Licz na siebie", jednak wiele niecodziennych sytuacji pokazało mi, że istnieją w moim otoczeniu tacy, którzy potrafią rzucić wszystko, gdy zachodzi taka potrzeba. 

Artykułowanie woli otrzymania pomocy wielu osobom przychodzi z trudem. Mi przychodzi. Pewnie przez to, że zbyt długo definicja słowa samodzielna, oznaczała dla mnie "sama i dzielna" :-) A mimo, że wielokrotnie przeżywałam zawód na drugim człowieku, wielu osobom udaje się nadal pozytywnie mnie zaskoczyć. Im dłużej kogoś znamy, tym łatwiej rozumiemy, kiedy powinniśmy działać. Trudniej mają ci, którzy nie znają nas jeszcze zbyt dobrze. Dlatego pomóżmy im, aby później uniknąć sytuacji w stylu:
- Mam przyjechać?
- Nie, spoko. Dam radę.
- Na pewno?
- Na pewno.
Ku*wa nie przyjechała!
I bądź tu człowieku mądry. Skąd druga osoba ma wiedzieć, że powinna się domyśleć, jeśli dopiero Cię poznaje? Nie bójmy się zapytać ze strachu przed odmową. Jeśli takową usłyszymy, trudno. Po prostu odkreślimy z listy bezinteresownych ;-)

Kiedyś siedziałam sama w mieszkaniu, w totalnie fatalnym nastroju. Otworzyłam wino i zawinęłam w koc. W pewnym momencie zadzwonił telefon. Star chciała poinformować, że właśnie przekroczyła granicę Polski. Starałam się zachowywać normalnie, tak, aby nie zorientowała się, że u mnie wcale nie jest w porządku. Jednak nie dała się oszukać. Wychwyciła mój stan i od razu powiedziała, że koniecznie musimy się zobaczyć. Naprawdę była to ostatnia rzecz, na którą miałam wówczas ochotę. Chciałam, aby wszyscy zostawili mnie w świętym spokoju. Nie dawała za wygraną. Powiedziała, że mnie zna i wie, że Jej potrzebuję. Kłamałam jak z nut. Czy to Ją zniechęciło? Nie. Pół godziny później zapukała do drzwi z piwem i pizzą.
- Dobrze, że jesteś - powiedziałam z uśmiechem. 
- Za długo się znamy - odpowiedziała. Ta wizyta przywróciła mnie na właściwe tory. 

Bezinteresowność wiąże się z troską. Kiedy Ci na kimś zależy, troszczysz się o niego. Na różne sposoby i z różnych powodów. Montujesz moskitierę na balkonie, aby w nocy komary nie podgryzały tyłka Twojej ukochanej. Bezinteresownie, bo z troski. Kupujesz termokubek swojej dziewczynie, bo wiesz jak uwielbia kawę, a przed pracą nie ma w domu czasu jej wypić. Bezinteresownie, bo z troski. I jeszcze wiele innych znanych mi przykładów mogłabym tu wymienić. Z tego miejsca podziękuję wszystkim tym, którzy pomogli mi z Pylonem :-)

Bezinteresowność zawsze do nas wraca. Jak bumerang. Ponieważ wychodzi z serca i naturalnego działania, pod wpływem instynktu. A prędzej, czy później, ktoś odwdzięcza się tym samym, ale nie dlatego, że "wisi Ci przysługę". Bezinteresowność nie ma nic wspólnego z "No dobra, pomogę Ci".  Dając coś od siebie, tym samym sprawia się radość lub ulgę drugiej osobie. Nawet jeśli ona o to nie prosi. Uważam, że ludzie bezinteresowni są wewnętrznie szczęśliwsi.

 Dobranoc się z Państwem :-)
 PS

1 komentarz:

  1. Bezinteresowność jest w cenie. Ja dzisiaj bezinteresownie wspierałam kuzynkę, która nie dostała sie na wymarzone studia, choć momentami bałam się, że moja bezinteresowność zostanie odebrana jako bezczelność i bezpodstawne ingerowanie w jej życie :) na szczęście tak się nie stało, choć po dzisiejszych przygodach wiem, że to dość cienka granica...
    Branoc i ucałowania dla podopiecznego :)

    OdpowiedzUsuń