wtorek, 26 lutego 2013

Spieprzacz nr 2, czyli historia o Bobie Budowniczym.

Witam witam!
Dziś chciałabym Wam serdecznie podziękować za zainteresowanie i pozytywne opinie, które do mnie spływają. Wszystko to sprawia, że jeszcze bardziej chce mi się pisać. I zrobiło się tu naprawdę międzynarodowo! Dziękuję :-)

Tyle słowem wstępu. Dziś pod lupę biorę kolejnego Spieprzacza z kategorii "zapomniał Ci powiedzieć, że Cię nie kocha i... spieprza". Nazwałam go Bob Budowniczy.

Otóż Bob Budowniczy jest uznawany, przez wszystkich ludzi, którzy Go znają, za najbardziej rozsądnego, prawego, sympatycznego i w ogóle naj naj naj, mężczyznę na świecie. Trudno się nie zgodzić, też tak uważałam. BB jest osobą, która żyje zgodnie ze swoimi zasadami. Zawsze powtarzał, że nie wyobraża sobie skrzywdzić świadomie drugiej osoby. Tym między innymi mi zaimponował. No i był taki ogarnięty, zaradny... i nieprawdopodobnie męski! O życie!

BB był moim Księciuniem. Dla niego byłam w stanie zrobić wszystko. Kochałam Go tak, jak każdej Kobiecie się marzy. Z pasją, zaangażowaniem, uśmiechem i łzami szczęścia. Biegałam z nim po kinie udając kowboi, chowałam się za ladami w Almie i piłam Merlota z plastikowych kubków. Bob sprawił, że uwierzyłam w bezinteresowną miłość. Taką i żyli długo, i szczęśliwie...

Mój Księciunio pokonywał kilometry, by być blisko mnie chociaż przez kilka godzin. Snuł cudne opowieści, roztaczał przede mną piękne wizje naszej przyszłości. Zarezerwował wspólne wakacje, pytał, jakie chciałabym mieć okna w sypialni i pokazywał, który model roweru kupimy za parę lat żeby jeździć po wzgórzach Toskanii. Brzmi to wszystko tandetnie i tak typowo, prawda? Takie pitu pitu, byleby zaliczyć.

Ale miesiące mijały, nasza bajka miała coraz więcej zapisanych stron, a więc opcję zwykłego przyjeżdżania na bzykanie, musiałam odrzucić. No po prostu Księciunio!

Jednak, tak jak w przypadku każdej Kobiety, której rzuca się na mózg, moje radary przestały odbierać niepokojące sygnały. Wymienię kilka z tych, którym warto się przyjrzeć:

1. W środku lata Spieprzacz pyta Cię, czy zostawił u Ciebie longsleeve, ponieważ robi porządki u siebie w szafie i brakuje mu rzeczy. I mówi, że Cię kocha.
2. Rezerwujesz sobie dla niego czas, a On w ostatniej chwili odwołuje przyjazd, głupio się tłumacząc i mówiąc, że Cię kocha.
3. Proponuje Ci wyjazd na weekend ze znajomymi, podczas którego unika Cię jak ognia, a wieczorem uprawiacie namiętny seks i mówi, że Cię kocha.

I jak tu nie zgłupieć? Gdyby robił tak od początku, to rozumiem, ale nagle?! - Daj mu luz... chłopak mówił, że ma poważne problemy w pracy. Nie mamy własnej firmy, więc nie wiemy, jak to jest. - mówiła wtedy Nuta. - No dobra. Może ma rację. - pomyślałam i wrzuciłam na luz. Pozwoliłam mu na ucieczkę do jego Nothing Box, bo przecież nie jestem laską, która za nim polezie i będzie pytać: "Honeyyy... what you are thinking about?".

I nadszedł pamiętny dzień. Bob przyjechał wieczorem z winem. Od progu buzi, uśmiech i przytulenie. Pani Sympatia upichciła kuraka i kalafior, przy których przyrządzaniu się pocięła i przypaliła, kur.. do teraz mam blizny. Klimat był jak zawsze przedni. Dużo śmiechu i pełna romantyka.

W końcu udałam się pod prysznic, zostawiając mojego uśmiechniętego Księciunia na kanapie. Kiedy wróciłam, na kanapie siedział jakiś Stajenny, przysięgam, pierwszy raz chłopa na oczy widziałam. Jakiś taki smutas, nieobecny, no nie mój. I pytam, co zrobił z Bobem Budowniczym? Cisza. No to zaczęłam po babsku drążyć. W końcu zadałam pytanie, czy chodzi o Nas? Kiwnął głową. Powiedział, że musimy porozmawiać. Uuu... powiało grozą. Zaczęło się. Maślane i załzawione oczy. Smutny głos. Poważny ton i start monologu. Że mnie kocha, ale że czegoś mu brakuje. Ale nie wie czego. Prosi o jeden, góra dwa dni do namysłu. Bo nasza relacja nie jest mu obojętna i nie mógłby jakiejkolwiek decyzji podjąć tu i teraz, podczas pierwszej rozmowy.

No, powiem Wam, poleciał po bandzie. Oczy miałam tak szeroko otwarte ze zdziwienia, że aż mnie zabolały. Po pięciu godzinach rozmów, wstał, zabrał swoje rzeczy, podszedł do drzwi i powiedział, że wszystko będzie dobrze, że On to wszystko ułoży i się odezwie. Zapytałam, czy łaskawie mogę liczyć na telefon, czy potraktuje mnie smsem? Oburzył się! - Jak możesz mieć tak niskie mniemanie o mnie? - zapytał. - Nigdy w życiu bym niczego, tak ważnego, nie załatwił przez telefon!- krzyknął.

Na koniec przytulił mnie mocno, pocałował, delikatnie się uśmiechnął i wyszedł. A ja stałam tak dobre pięć minut, jak taka sierota, w koszulince nocnej, mokrych włosach i bosych stopach. Totalny szok. Brak słów. Jeden sms do Nuty: "Zostawił mnie." Bo bez względu na wszystko co powiedział BB, ja czułam, że to jest koniec. Szkoda tylko, że uświadomiłam to sobie w momencie, gdy zamknęłam za nim drzwi. Irracjonalność zakochanej Kobiety mnie dobija.

I tak skończyła się moja bajka z Bobem Budowniczym, który wyszedł po "fajki" i już nie wrócił. Nie zadzwonił. Nie napisał. Za to następnego dnia wykasował mnie z listy uczestników wyjazdu wakacyjnego. Czy walczyłam? Nie. Ponieważ walczy się wtedy, gdy dzieje się coś złego, a nie, kiedy to coś nie istnieje. Także miejmy jaja i nauczmy się zrywać z honorem. Zarówno Mężczyźni, jak i Kobiety. Nie można nikogo zmusić do miłości i to można wybaczyć. Ale bycia zakłamanym ciulem z wyboru, już nie.

To jest historia o Spieprzaczu, który żył zgodnie ze swoimi zasadami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz