środa, 13 marca 2013

O harmonii w związku według Pani Sympatii.

Dziś o tym, co nas kręci, a co nas wkurza. Czyli o tym, jak ja widzę harmonię w związku.

Dawniej myślałam, że Mężczyzna powinien biegać za mną, jak opętany. Być na każde skinienie. Podać puder. Kupić kwiaty. Prawić komplementy. I byli tacy. Biegali. Maratony normalnie. I co? I tak sobie śmigali za mną. Nie powiem, na początku bardzo mi się to podobało... do czasu. No bo ile można? Szczerze? Znudziło mi się... takie to było poddańcze, jak dla mnie. Nie byłam w stanie ogarniać wszystkiego. Pracy, domu, Faceta, kuchni, wakacji i jego srania.

Uznałam, że może bardziej potrzebuję Jaskiniowca. Tupnie nogą. Zapyta co na obiad. Wyjdzie na wódkę z kumplami. A ja będą mu kumpelą, kochanką, krawcową... nie, nie, nie. To jednak też nie dla mnie. Mam zbyt silną osobowość i mocny charakter, aby dać sobą sterować. Też chciałam mieć coś do powiedzenia, a nie tylko się uśmiechać na (Jego) zawołanie.

W końcu, po kilku próbach zrozumiałam. Potrzebuję harmonii. Władzy w pracy, spokoju w domu. Mężczyzny, który rozkręci kran, a w tym wszystkim mnie, która ogarnie urlop. Jego, który poniesie cholernie ciężkie zakupy, a mnie, która upichci coś zajebistego. Jego, który przytemperuje charakterek Pani Sympatii, a mnie, która wprowadzi spokój do związku. 

Każdy jest w czymś dobry. I nie mam tu na myśli stereotypowego podziału obowiązków. W rozpoczynaniu gry wstępnej może ktoś być dobry. W odkurzaniu. W skręcaniu mebli. Na przykład Rodzice Nuty mają genialny podział obowiązków w domu. Mama Nuta kładzie panele i wie, jaką taśmą okleić nogi deski do prasowania, żeby się nie ślizgała. Tata Nuta gotuje tak, że Wachowicz i Gessler mogą się schować. Czy dlatego, że Mama jest feministką i w pierwszym dniu małżeństwa wskazała Tacie kuchnię? Nie. Otóż dlatego, że każdy z nich robi to, w czym jest dobry. I właśnie to sprawia, że panuje tam harmonia.

Pani Sympatia marzy o takiej harmonii. Nie o zakochaniu, dla zakochania. Seksie, dla seksu. Marzę żeby Mój Mężczyzna dbał o mnie, wiedział, że mam humory i dni, kiedy nie wiem, czego chcę, ale muszę to mieć natychmiast. Marzę, aby wracał do domu, w którym Ja będę kochanką, On hydraulikiem (no, no), Ja elektrykiem, a On kucharzem. Albo odwrotnie. Doesn't matter! Najważniejsze, by była harmonia :-)

A więc zobaczymy, czy Mężczyzna, który pojawił się w życiu Pani Sympatii, złapie ten przekaz? W następnym poście będzie o wolności w związku... ;-)

PS


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz