środa, 26 czerwca 2013

Love is a bitch, czyli okiem pewnego Mężczyzny.

I stało się! Pierwsza historia przesłana przez Was ujrzała światło dzienne. Jeden z Was postanowił podzielić się z pozostałymi czytelnikami bloga bliską Mu historią. Tak więc dziś kontynuacja tematu miłości. Mężczyzna postanowił opowiedzieć o jej nieprzewidywalności. Zapraszam!

Żyjemy i w ciągu naszej podróży przez życie, spotykamy wielu ludzi. Ludzie przychodzą i odchodzą pozostawiając po sobie miłe wspomnienie albo niesmak. Ale pojawiają się też osoby wyjątkowe, które potrafią nieźle namieszać na naszym poletku. Ludzie, w stosunku do których budzą się w nas emocje tak silne, że nigdy nie zdawaliśmy sobie sprawy, iż jesteśmy do takich zdolni. Jedną z nich jest miłość.
Istnieją różne typy miłości. Rodzicielska, braterska, siostrzana i wiele innych, a wśród nich ta, budząca największe emocje, miłość do osoby, która jest, lub przynajmniej wydaje się być, naszą drugą połówką. O tej ostatniej, jako o miłości, zmiennej i kapryśnej, będzie wlasnie ta historia.
 
Czy zdarzyło się Wam zakochać? Miłością tak niezwykłą, że aż zapierajacą dech w piersiach. Miłością nie pozwalającą na sen, eliminującą potrzebę jedzenia, odpoczynku, spychającą wszystkie inne aspekty życia na pobocze, czyniąc je totalnie nieistotnymi? Być może tak...
 
Pewnie każdy z czytelników przeżył już swoją pierwszą miłość. I jeśli to ta jedyna, idealna, wyśniona i trwa nadal, to wiedzcie, że macie niesamowite szczęście! Jeśli jednak nie kochaliście, to na co do jasnej cholery czekacie?!
 
A czy zdażyło Wam się zakochać po raz drugi? Może po raz trzeci?
Ktoś podniesie okrzyk, że przecież to niemożliwe, prawdziwa miłość jest tylko jedna... Szczęściarz!
Jeśli wasz związek się rozpadł, druga połówka odeszła rozszarpując wasze serce, a ono teoretycznie już zagojone nadal nie chce nikogo przyjąć, tracicie wiarę w miłość. Może nawet tęsknicie do waszego "oprawcy". Zaczynacie rozpaczliwie poszukiwać tego uczucia, bo co może być gorszego niż brak miłości? Co może być gorszego, niż brak jedynego uczucia na świecie nadającego sens naszej jakże marnej egzystencji... Podpowiem. Tym czymś jest właśnie miłość! Od braku miłości, gorsza jest tylko miłość!
Skąd wiemy, że zakochaliśmy się i kochamy po raz drugi? Bo nowa miłość jest silniejsza, pełniejsza, a motyle w brzuchu jeszcze większe! Coraz mniej chce nam się jeść, potrafimy nie przesypiać jeszcze większej ilości nocy, w pracy pisać jedynie miłosne wiersze... Tak, to jest możliwe!

Ale co się stanie w sytuacji, kiedy pokochamy kogoś, kogo nigdy w życiu nie powinniśmy pokochać? Powiem więcej, nie powinniśmy w ogóle spotkać. Albo raczej powinniśmy, ale znacznie wcześniej...
Pani Sympatia pisze tu o najróżniejszych przypadkach ciulstwa. Jest celna, ironiczna i bezlitosna. Ale ma do tego wszelkie powody.
Ciekaw jestem jednak do jakiej kategorii ciuli zaliczyłaby faceta, który zakochał się po raz drugi? Ile wiaderek pomyj zbieranych skrupulatnie przez stajennych wylałaby mu na głowę? No, ale - Dlaczego miałaby je wylać? - spytacie, chociaż pewnie się domyślacie. 

Wyobraźmy sobie mężczyznę... dość przystojnego (ale wiadomo - co kto woli, jednak mającego powodzenie), ogarniętego, nie szukającego przygód, ale lubiącego normalne spotkania ze znajomymi, piwo w knajpie, filmy w kinie i inne typowe rozrywki naszych czasów. Mężczyznę nie mającego zbyt wielkich doświadczeń z kobietami (trzy krótkie związki to chyba niezbyt wiele), który żeni się prawie zaraz po studiach. Nie ma wtedy motyli w brzuchu, no ale jest jakaś ekscytacja. - Może to właśnie miłość. - myśli. Nie ogląda się za innymi kobietami, mimo że poznaje ich wiele. Wręcz ucieka przed nachalnymi propozycjami. Jest przykładnym mężem... 
Kupują razem samochód, psa, mieszkanie... Facet zawsze wysłuchuje swojej żony. Co wieczór zasypiają w swoich obcięciach. Zawsze i wszędzie jeżdżą razem. Znajomi i jego i jej uważają ich za najbardziej idealną parę! Facet nie wymiguje się nawet od wspólnych zakupów. Lubi to, bo uwielbia uszczęśliwiać swoją wybrankę. Tak mija im 10 lat małżeństwa. Mają już nawet plany na starość i spacerując wciąż trzymają się za ręce. Jak napisała PS, serce rośnie patrząc na takich ludzi.
I wtedy zdaża się nieszczęście. Na drodze Piotra pojawia się Ania. No może nie dosłownie na jego drodze, ale złośliwy los łączy tych dwoje ludzi w przedziwny sposób. Spotykają się przypadkiem kilkukrotnie, zamieniając ze sobą po kilka zdań i Piotr zostaje porażony. Porażony jej urodą, charakterem i podejściem do życia. Pojawiają się wszystkie opisane gdzieś powyżej symptomy, a on nie zdaje sobie jeszcze sprawy z tego co się dzieje. Facet chudnie, nie śpi po nocach, zastanawia się co mu jest, aż po którymś kolejnym spotkaniu z Anią odkrywa, że przy niej wszystkie symptomy ustępują. Odkrywa to po kilku miesiącach. Orientuje się, że się zakochał i chyba nawet to coś więcej. Po raz pierwszy w życiu poczuł te cholerne motyle!
Tylko dlaczego cholerne? Otóż Ania ma chłopaka, którego kocha! I tu zaczyna się prawdziwy dramat. Tragedia faceta  zakochanego bez pamięci w kobiecie, z którą nie może być. Próbującego się odkochać na wszystkie podane w internecie sposoby, wydającego  fortunę na psychologów, sięgającego wreszcie po środki farmakologiczne, które mają go uspokoić. Wybić z głowy natrętne myśli o Ani... Nic nie zdaje egzaminu... Niedawno minął mu rok odkąd zaczął cierpieć, jednak nie jest w stanie powiedzieć Ani tego, co do niej czuje. Nie chce zniszczyć jej szczęścia, bo wszystko czego pragnie, to jej dobro.  Jednocześnie sam wbija sobie nóż w serce patrząc na nią i jej chłopaka. Jego życie straciło wszelki sens.

Historia jest prawdziwa i trochę podobna do szmirowatej powieści Nicolasa Sparksa "I wciąż ją kocham". Dlaczego szmirowatej? Bo życie nie wygląda tak jak w tej książce. 


Od razu pozwolę sobie ustosunkować się do pytania autora powyższego tekstu. Nigdy nie wiemy jak byśmy się zachowali w podobnej sytuacji. Czy wylałabym na niego wiadro pomyj? Nie. Czy nazwałabym Go ciulem? Też nie. Nie mi oceniać. Istnieją zawsze dwie strony medalu. Tylko pytanie, kto w tej historii jest pokrzywdzonym?  Żona, czy Mąż? A może oboje? Jakie jest Wasze zdanie?

Pozdrawiam!
PS

2 komentarze:

  1. Sytuacja beznadziejna. Jeśli Ania naprawdę kocha swojego chłopaka i jest z nim szczęśliwa, to żaden inny mężczyzna nie ma szans - ktoś ucierpi... przyznam, że własnie tak jest u mnie - w mojej głowie siedzi tylko jeden mężczyzna od bardzo dawna i w zasadzie odrzucam istnienie całej reszty. Bo wiem, że chcę być właśnie z Nim, jestem tego w 100% pewna.
    W przypadku opisanej sytuacji chyba ciężko mowić o winnych - myślę, że gdyby w małżeństwie Piotra nie pojawiały się wątpliwości, nie widziałby świata poza swoją żoną. Coś musiało dziać się między nimi nie tak, skoro w innej kobiecie odnalazł to, czego szukał. Mam nadzieję, że w życiu każdego z bohaterów Twojej historii wszystko się poukłada...

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba zgodzę się z ellen, że słabo to wygląda. Jednak żadnym wyrokiem bym nie ferował. Czy coś się między nimi zadziało źle? Być może. W każdym związku są tarcia.

    A może oboje zasłużyli na swój los? Z tego co czytam i czego się domyślam to zapewne zarówno Piotr jak i jego żona mają przekichane.
    Ale kto zawinił? Piotr? żona? Ania?

    Którą bramkę wybierzemy? Ja wybrałbym czwartą, tytułową.

    OdpowiedzUsuń