środa, 22 maja 2013

Mój Ci On, czyli o tym, czy wolno tykać ex naszych przyjaciół.

Nigdy, przenigdy, nie związałabym się z Twoim ex. Nie patrzę na Niego jak na potencjalnego faceta. Znamy to, prawda? Temat dotyczy zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Powiem szczerze, jest to naprawdę ciężki dylemat. Zarówno dla strony potencjalnej, jak i tej z przeszłości. Dziś spróbuję zgłębić sprawę wiązania się z ex naszych przyjaciół.

Do którego momentu wypada zainteresować się wolnym strzelcem, jeśli wiemy, że należał do kręgu zainteresowań naszego przyjaciela? Moja Siostra powiedziała, że ze swoją przyjaciółką Małą, mają tzw. "listę facetów nie do tknięcia". Nie zaliczają się do niej tylko mężczyźni, z którymi były w związku. Jeśli któraś wie, że druga jest zainteresowana przedstawicielem płci przeciwnej, nie bierze go po prostu pod uwagę. Automatycznie staje się dla niej aseksualny, mimo, że wcześniej się jej podobał. 

Być może jest to kwestia wieku, a nie przyjaźni? Kiedyś dawno temu, zainteresowałam się byłym chłopakiem mojej przyjaciółki Star. Miałyśmy po 16 lat, a Carl był interesującym 18 latkiem. Przyjaźniłyśmy się wtedy już prawie cztery lata i byłyśmy naprawdę blisko. Mimo wszystko zaczęliśmy się spotykać. W tajemnicy. Oczywiście każde kłamstwo ma krótkie nogi, a że Jej nogi są o wiele dłuższe od moich, dowiedziała się o tym prawie natychmiast. Nigdy nie zapomnę wyrazu twarzy, który miała, gdy wypowiadała słowa - Rób co chcesz. Znaczyło to dokładnie tyle, co - Nie pokazuj mi się więcej na oczy, jeśli wybierzesz faceta ponad przyjaźń. Carl był tak odważny, że uciekł, gdy tylko Ją zobaczył. Pochodzi z tej samej miejscowości co Bob Budowniczy, a więc może to u nich cecha lokalna. Ważne jest to, że związek Sympatii i Star, mimo licznych perturbacji i obecnej odległości międzypaństwowej, istnieje nadal. Star, jeśli to czytasz, nasze lampy zawsze będą mieć ten sam kolor :-)

A jeżeli już czujemy, że czyjaś lub czyiś ex jest miłością naszego życia? Co wtedy? Czy mamy prawo oczekiwać, że nasz przyjaciel to zrozumie? Może zależy to od faktu, czy rzucił, czy został porzucony? Wówczas przyjaźń zostaje postawiona na szali. W mojej rodzinie miała miejsce sytuacja, kiedy to moja ukochana Ciotka, zanim rozpoczęła randkowanie z Wujkiem, zapytała się swojej przyjaciółki, a jego ex, czy miałaby coś przeciwko ich spotykaniu się. Od rozstania minęły dobre dwa lata, a Ciotka od razu zaznaczyła, że nie postawi jakiegoś tam gościa ponad przyjaźń. Przyjaciółka zgodziła się. Jednakże po jakimś czasie rozmyśliła się i zażądała zaprzestania spotkań. Teraz nie są już przyjaciółkami, ale za to Ciotka i Wujek są wspaniałym małżeństwem. 

Bob Budowniczy też zarzekał się, że nigdy przenigdy nie zwiąże się z byłą kobietą swojego kolegi. A jednak związał się. I to jeszcze z byłą żoną.

Tak więc ciężko jest osądzać nam postępowania innych ludzi, dopóki tak naprawdę sami nie znajdziemy się w opisywanej sytuacji. I trudno jest jednoznacznie stwierdzić, czy prawdziwa przyjaźń nie dopuszcza możliwości stworzenia związku z czyimś ex. A może to wówczas nie jest prawdziwa przyjaźń? Czyż przyjaciel nie powinien być nam podporą i współweselić się, nawet jeśli sam troszkę cierpi? A może prawdziwą przyjaźnią jest to, że nigdy, nawet kosztem własnego szczęścia, nie zerkniemy ukradkiem na (byłą) miłość naszego bliskiego? Jak to w końcu jest...?

Pozdrawiam Was ciepło :-)

PS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz