poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Pakowanie do podręcznego, czyli Święta Trójca leci na ulrop.

Obiecałam sobie, że nie będę żarła przez Święta. Że na tydzień przed wyjazdem zaprzyjaźnię się z Ewą Chodakowską. Miało być pięknie i szczupło, a wyszło jak zawsze. Normalnie jaja w biały dzień. Objadłam się jak małe prosiątko. Dostałam smsa od Nuty:
- Jesteś gruba?
- Spierd*laj!
- Szukam pocieszenia!

Hahahaha...

Ale powiedzcie, czy to nie jest przyjemne w trakcie Świąt, kiedy o każdej porze dnia i nocy, możemy tup tup do kuchni, a tam sałateczka, jajeczko, mazurek... W normalnych okolicznościach przyrody, po 20:00 Mama Sympatia przegania mnie i DeeDee sprzed lodówki. To jest w sumie zastanawiające. Dwa razy do roku pyta o 22:00, czy jesteśmy głodne, a w pozostałe dni, zabrania jeść "na noc". Niezbadane są wyroki Mamy Sympatii. Tyle, słowem wstępu.

Jeszcze tylko jeden dzień i Święta Trójca leci podbijać Maltę. Nuta i Lena ogarnęły urlop. A właściwie, to Lena go ogarnęła. Wpadła do naszego biura i oznajmiła Nucie, że jest opcja i tyle. Po godzinie wróciłam do firmy, nękana ich telefonami. Weszłam do pokoju, a te dwie po prostu się telepały. - Lecimy na Maltę! - krzyknęła Lena. - Hmm... No to lećcie. - odpowiedziałam. Gdyby ich wzrok mógł zabijać, na bank by mnie tu nie było. Musiałam się zgodzić. Beze mnie i tak by poleciały, aż tak bardzo mnie nie kochają. Ale nie mogłam dać im tej satysfakcji i codziennie odbierać wkurzające mmsy z cyklu "mamy wino, mamy urlop, żałuj szmato, że Cię nie ma!". 

W pierwszej chwili byłam przerażona. Jak ja wytrzymam z tymi wariatkami cały tydzień? Ale każda z nas tak bardzo różni się od siebie (na szczęście!), że nie ma opcji, żebyśmy się pozabijały. Sekret naszej Trójcy polega na tym, że żadna z Nas nie liże sobie dupy. Wręcz przeciwnie. Kiedy typowa "przyjaciółka" powie "aaaaaaa! Jak pięknie Ci w tej sukience", widząc, że Twoje boczki żyją własnym życiem, Lena powie: - Sympatia kur*a... co Ty masz na sobie?! 

Kiedy leciałam w podróż poślubną, Teściowa postanowiła zrobić mi hennę. W ramach przypomnienia, wtedy myślałam, że jesteśmy best friends. Na drugi dzień przyszłam do pracy. Wyszłyśmy zapalić. Nuta i Lena spojrzały na mnie i powiedziały: - Czy Ty masz kur*a fioletowe brwi?! Miałam fioletowe brwi. W dzień wylotu na urlop. Moja Teściowa potraktowała mnie przysługą z cyklu "ups... przepraszam, henna była po terminie... ". Nie ogarniam. 

A więc wracając do tematu naszego wspólnego wyjazdu. Wyglądamy zupełnie inaczej. Ubieramy się zupełnie inaczej. Jedna napieprza się z drugiej. A więc według mnie i Leny, Nuta będzie zasuwać w jezuskach i sweterkach emerytkach. Zdaniem moim i Nuty, Lenę trzeba będzie siłą zmuszać do peelingu całego ciała. Zgodnie z wizją Nuty i Leny, ja zapakuję do bagażu podręcznego same kiecki i oczywiście parę szpilek z Guessa. Tak! Mam zamiar popierd*lać w szpilach z Guessa. Choćby na kolację! Mam w dupie odciski i trudne do pokonania trasy. Mam w dupie kozaki. Nasza relacja jest wspaniała. Lena mówi, że mnie uwielbia. Czasem ma ochotę mi przypierd*lić, ale i tak, wówczas uwielbia mnie równie mocno. 

Tak poza tym, to się dogadujemy. Będziemy świrować pawiana bite 8 dni. Ja się nawalę jeszcze na lotnisku, Lena będzie mnie stresować, że się rozbijemy, a Nuta, niczym Mama Kaczka, pilnować, czy nie zapomniałyśmy bagażu w poczekalni terminalu. A więc postanowione. Lecimy na zasłużony urlop. Kichamy na zajączki ze śniegu, kozaki początkiem kwietnia i -20'C. Z pewnością wiele sytuacji zainspiruje mnie to stworzenia nowych postów ;-)

Pozdrawiam gorąco! Malta here I come!
PS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz