Tak jak wspomniałam jakiś czas
temu, Pan Z. ma więcej kumpel ode mnie. Kiedyś może bym mu dorównała, ale
wrzuciłam w ubiegłym roku na szalę kilka Wenusjanek i parę z Nich wypadło z
obiegu. Tak więc, Pan Z. jest świetnym materiałem na kumpla. Wystarczy zerknąć
na jego profil na fejsie. Lajkują same koleżanki, przyjaciółki albo siostry z
wyboru. Ja mam Siostrę nie z wyboru i jedna mi wystarczy. Może to domena jedynaków? Ja po prostu nie wierzę w przyjaźń damsko-męską bez
podtekstów przynajmniej jednej ze stron. Koniec. Kropka.
Każdorazowo, kiedy Z. używał w
swoich wypowiedziach słowa KUMPELA, śmiałam się. Raz na głos, a czasem w
myślach. Zawsze miałam ubaw po pachy. Wczoraj Z. powiedział, że nie jest
typowym facetem, ponieważ nie ma Nothing Box. Ja mam. Pewnie staliśmy w tej
samej kolejce podczas przydziału i istnieje duże prawdopodobieństwo, że się
wryłam przed Niego. Pan Z. ma za to damski pierwiastek. Stąd pewnie to
zamiłowanie do przyjaźni z kobietami.
Z. nie chciał niczego między nami
przyspieszać. Z. generalnie nie lubi nagłych zmian w swoim życiu. Od 10 lat
myśli nad zmianą pracy. Twierdzi, że może kiedyś, coś przewartościuje jego
życie i się zmieni. Coś. Uwielbiam to słówko. A może to COŚ jest tym, czego
brakowało Bobowi Budowniczemu? Ten to nie wiem, w której kolejce stał. Jemu wiecznie
czegoś brakuje.
Tak więc spotykaliśmy się dwa
miesiące. Niezbyt często i leniwie. Za to zawsze sympatycznie i z uśmiechem. Po
miesiącu przeskoczyliśmy na Buzi Level. Dla mnie, tajemnicą skutecznego
przejścia tego Poziomu na jeden wyżej, jest stosowanie się do wskazówek Serca i
nie korzystanie z podpowiedzi. Czasem wskazówki daje Rozum. Chwilami warto Go posłuchać. Pan Z. na
szczęście nie chciał iść na skróty, ale z pewnością korzystał z podpowiedzi. Pewnie
któraś z Sióstr maczała w tym swoje palce.
Sex Level nie został osiągnięty.
Pan Z. myślał, że to jego zasługa. Na szczęście wyprowadziłam Go z błędu. To
Kobieta ostatecznie decyduje, czy do czegoś dochodzi. W jednym się zgodziliśmy.
Sex wszystko komplikuje. Ale najwyraźniej jego brak, także.
Pan Z. był zaskoczony, kiedy zebrałam się w sobie i
przekazałam mu nowinę, iż nie widzę siebie w relacji, która funkcjonuje tak, jak
komunikacja miejska na Malcie. Chcę to przyjadę, nie chcę, to się nie tłumaczę.
Nie wieszam nigdzie informacji o zmianach w rozkładzie jazdy. Innymi słowy, jeżdżę
bez zobowiązań. Nie zależało mi na tym, aby stawiać Pana Z. pod murem i kazać
wybierać, albo małżeństwo i natychmiast zaczynamy Misję Dziecko, albo
spierd*laj. Przedstawiłam Mu swój punkt widzenia. Uważam, że to po prostu się
czuje. Tu nie ma miejsca na może. Jest tak, że kiedy czujesz, że nagle możesz
stracić kontakt z drugą osobą, to robisz wszystko, by do tego nie dopuścić. Nawet
jeśli jeszcze długa droga od słów „Bardzo Cię lubię” do „Zakochałam się”. Nie ma, że zjem ciastko
i mam ciastko. Jak mam ciastko, to je po prostu wpierd*lam.
Pan Z. chciał dalej się spotykać.
Bez definiowania. Ponieważ uwielbia mnie słuchać, uważa, że nadajemy na tych
samych falach. Łapiemy przekaz. I nie spaliśmy ze sobą. Właśnie. Dla Pana Z. granicą,
po której przekroczeniu, przyjaźń damsko-męska staje się niemożliwa, jest sex.
Potem pojawiają się wyrzuty sumienia i zastanawianie, dlaczego właściwie się z
nią spotykam. Kiedy nie ma sexu, a mężczyzna nadal chce spędzać czas z kobietą,
jego obraz nie jest przekłamany. Zgadzam się z Nim w 100%.
Kiedy według Ciebie utrzymywanie
kontaktu jest już niemożliwe, to nie jesteś w stanie siedzieć z drugą osobą i
jakby nigdy nic, po prostu pić razem piwo. Gdyby nasza relacja od początku była
czystko kumpelska, pewnie by dalej trwała. Ale podkreślam, kumpelska. Widzimy
się raz na ruski rok i pijemy piwo na koncercie.
Pan Z. powiedział, że pewne uczucia
może pojawiają się z czasem. Że na chwilę obecną nie wie, czy chce Poważnego
Związku i CZEGOŚ chyba mu brakuje. Tak, tak, gdzieś już to kiedyś słyszałam. Gdyby
nie chciał się spotykać, to nie byłoby już nawet drugiego, a co dopiero
dziesiątego spotkania. Podkreślił po raz kolejny, że nie chce przestać się
widywać i: - Ale jak to. Że co. Ty po prostu tak znikniesz z mojego
życia? I nic? To bez sensu.
Tak właśnie Panie Z. To jest bez
sensu. Ale nie martw się. Przecież nie odczujesz braku mojej osoby. Do dupy jest kończyć relację, w której chciałabym nadal funkcjonować,
ale najważniejsze to nie oszukiwać się i trzymać własnych przekonań. Mieć
odwagę i powiedzieć sorry, tak daleko nie zajedziemy. Dlatego wysiadam z
autobusu, który jeździ według własnego rozkładu jazdy, zupełnie nie pasującego
do mojego planu życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz