poniedziałek, 31 marca 2014

Uniwersytet Miłości, czyli o rozstaniach i innych ludzkich przypadłościach.

Wielokrotnie słyszałam, że mężczyźni chcą być ze mną do końca dni - nie wiadomo tylko czyich i czy nie chodziło przypadkiem o koniec dni miesiąca lub roku. Niech pierwszy rzuci kamień, kto nie obiecywał. Ja obiecywałam. Czy tak czułam? Na dany moment - oczywiście. Dziś moi Drodzy przyjrzymy się różnym przypadłościom towarzyszącym miłosnej edukacji.

Początki studiów relacji zawsze są wspaniałe. Gdyby takie nie były, związki nie dotrwałyby do najbliższej sesji.  Potem nadchodzi moment, gdy dwoje ludzi postanawia ze sobą zamieszkać lub od razu się pobrać. Inni próbują kociej łapy. Są nieziemsko szczęśliwi, jak to na studiach.

Kolejno, zgodnie z planem, zaczynają się typowe zajęcia z docierania. Trenowane są przyjaciółki, mecze z kolegami, mamusie i kariery. Wszystko po to, by przygotować się do egzaminu z cierpliwości. Jedni zdają bezproblemowo w terminie zerowym, inni podchodzą do pierwszego, kolejni sukces osiągają dopiero w sesji poprawkowej po skorzystaniu z wiedzy roczników wyżej. Dzięki temu zostają dopuszczeni do realizowania przedmiotu fakultatywnego "Zaangażowanie i rozwój związku - poziom średnio zaawansowany". Zdarzają się też tacy, którzy uznają, że Uniwersytet Miłości nie jest dla nich i oddają się typowo kawalerskim uciechom, dając się tym samym skreślić z listy. Życie - nie każdy przecież musi studiować...

Istnieją tacy ludzie, którzy poznając się w latach młodzieńczych trwają przy sobie całe życie. To nie tak, że przez 40 lat nie zerknęli ukradkiem na inne istoty stąpające po ziemi. Oczywiście, że spojrzeli i to nie raz. Oni po prostu potrafili podjąć dojrzałą decyzję o byciu w stałym związku. Można przyjąć, że postanowili zostać na Uniwerku, by robić doktorat z Miłości. Każdy natomiast ma prawo wybrać dla siebie specjalizację dostosowaną do własnych możliwości.

Dlatego też istnieją tacy, którzy składają obietnice bez pokrycia. Żyją tu i teraz, nie bacząc na to, co będzie jutro. Nie szanują uczuć innych ludzi. Robią sobie wagary od codzienności, która jest nieodłącznym elementem związku. Często zmieniają kierunki, by prowadzić nieustanną weryfikację studentek i studentów. Teoretycznie są w stałym związku, a tak naprawdę, gdy tylko pojawi się nowa opcja, rzucają wszystko i podążają z ciekawszym nurtem. Rodzina? Dzieci? Przecież można mieć kilka. Po co pielęgnować wieloletnią edukację, skoro tak łatwo można przeskoczyć na wieczorowo-weekendowe studium dla (nie całkiem)dorosłych?

Tak naprawdę człowiek musi znaleźć swoją, właściwą mu ścieżkę. Jeśli czuje, że nie jest szczęśliwy w życiu, które prowadzi i w związku, w którym jest, powinien coś zmienić. To nie znaczy, że ma wszystko rzucić i szukać lepszej opcji. Ta, po jakimś czasie, znów może okazać się niewłaściwą - a naprawdę ciężko jest wrócić na przerwane studia. Każdy musi odbyć własną walkę, ale zawsze, powtarzam zawsze, w zgodzie z sumieniem i poszanowaniem drugiego człowieka. 

Nie wolno nam bawić się uczuciami innych. Chcemy edukować się na innym kierunku? Nie ma sprawy. Najpierw jednak wypełnijmy kartę obiegową i załatwmy formalności na pierwszym.

Mój Tata zawsze powtarzał, że jeśli nie będę się uczyć, skończę sadząc bratki przed teatrem - nikomu nie uwłaczając. Uczyłam. Miewałam wzloty i upadki. Tak naprawdę przez te wszystkie lata doskonaliłam się z życia. Kiedy wychodziłam za mąż, myślałam, że wiem bardzo dużo. Teraz wiem, że nauczyłam się żyć w rzeczywistości, którą wykreowałam i pozwoliłam stworzyć innym. Później rozmarzyłam się w związku z Bobem Budowniczym i nie byłam do końca szczęśliwa. Teraz, gdy poznałam prawdziwego Partnera, wiem, że jeszcze długa droga przede mną. Zdaję kolejne egzaminy, choć czasem zdarzają się poprawki. Wiem, że wybrałam właściwy dla siebie kierunek. Tego życzę i Tobie. 

PS


1 komentarz:

  1. Bardzo fajnie napisane. Podpisuje się pod wszystkim co napisałaś. Świetne metafory, Teraz zabieram się za lekturę związków odgrzewanych, gdyż właśnie mniej więcej stoję przed klasą z takim napisem na drzwiach. Zdrówka i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń