poniedziałek, 7 października 2013

O Przyjaciółkach i Ciulu Manipulancie.

Dziś przedstawię Wam historię, która mocno mną wzburzyła. Otrzymałam zgodę na jej opublikowanie, ponieważ bohaterki pragną, aby ujrzała światło dzienne – ku przestrodze dla innych kobiet i jako ostrzeżenie dla niektórych facetów. Ostrzegam wszystkich Ciuli – nie jesteście bezkarni. Władza nie daje wam żadnych praw do krzywdzenia kobiet.

Iga jest prawniczką, która pracuje w korporacji, zajmującej się obsługą gigantów z branży deweloperskiej. Bardzo długo szukała swojego miejsca, rozważając pracę jako adwokat. Ostatecznie została radcą prawnym. Kiedy pojawiła się w firmie, od razu znalazła wspólny język z Marzeną – innym radcą. Początkowo ich relacja ograniczała się jedynie do wspólnie pitej kawy w przerwie, jednak z czasem zaczęły widywać się także po pracy.

Szef dziewczyn, Wiktor - wysoki przystojny szatyn o magnetyzującym spojrzeniu i tajemniczej osobowości, od początku wzbudził zaufanie Igi. Wielokrotnie pokazywał, że może na niego liczyć. Dla nowej osoby w branży, było to bardzo istotne.

Pewnego dnia, w drodze na spotkanie z klientem, Wiktor powiedział – Iga. Czy mogę zadać Ci pytanie natury osobistej? – Tak, proszę – zdziwiła się. – Jak bliska jest Ci relacja z Marzeną? – zapytał. Ta ciekawość zaskoczyła dziewczynę. – Bardzo bliska. Myślę, że się przyjaźnimy – odparła. Wiktor zasmucił się. – Iga muszę Cię zmartwić. Nie mogę dłużej patrzeć na to, jak Marzena z Ciebie kpi. Jest mi przykro, ponieważ wiem, że myślałaś o Was jak o przyjaciółkach. Prawda jest taka, że ona ma Cię za zero. Nigdy tak naprawdę jej na Tobie zależało. Pamiętaj, ona ma już przyjaciółki. Ciebie po prostu wykorzystuje – powiedział. Nagle cały światopogląd Igi stanął pod znakiem zapytania. Rozpłakała się. – Nie wierzę. To jest niemożliwe. Nie mogłaby być tak wyrachowana i bezwzględna! – A jednak. Niejednokrotnie byłem świadkiem sytuacji, kiedy w towarzystwie Cię wyśmiewała. A Ty tak bardzo jej pomagasz w pracy i poza nią – dodał. Iga nie wiedziała co myśleć. Była w totalnym dołku. Dopiero co rozstała się z mężczyzną, którego uważała za miłość swojego życia, a tu kolejny zawód. Wiedziała, że teraz już nic nie będzie takie samo.

Tego samego dnia Wiktor napisał do niej sms-a z pytaniem o samopoczucie. Wymienili kilka wiadomości i poszła spać. – To wspaniały człowiek, jak dobrze, że mnie ostrzegł przed Marzeną – pomyślała przed zaśnięciem.

Następnego dnia w pracy czuła się fatalnie. Nie mogła się na niczym skupić i znieść towarzystwa swojej koleżanki, która siedziała biurko obok. Jedyną osobą, z którą miała ochotę rozmawiać, był Wiktor. Po tej sytuacji bardzo się do siebie zbliżyli. Zaczęli dużo dyskutować. Początkowo służbowo, jednak po czasie ich rozmowy również zaczęły dotykać spraw prywatnych. Usłyszała, że jest bardzo wyjątkowa i zdolna. Powtarzał, że jeszcze przed nikim się tak nie otworzył, jak przed nią. Sprawił, że mogła mu zaufać. A za to, odpłacała mu się ogromną lojalnością. Od tego momentu był najważniejszy. Była w stanie poświęcać swoje życie prywatne, byleby zadowolić szefa.

Wiktor opowiadał jej wiele o sprawach dotyczących firmy czasami rzucając smaczki, których „nikomu więcej nie opowiadał”. W pracy poddawał ją wielu testom, które doskonale przechodziła – dzięki temu pewnego dnia oznajmił, że może jej ufać. Imponował mu jej mocny charakter, innowacyjny sposób myślenia i wrażliwość.

Kiedy załatwił jej premię, skromnie powiedział, że to najwyższa stawka, jaką kiedykolwiek wywalczył w tej firmie. Znowu zyskał w oczach Igi. Czuła, że musi pracować jeszcze ciężej i więcej – tylko tak mogła okazać swą wdzięczność.
Każdorazowo, gdy relacja z Marzeną poprawiała się, lojalna Iga dzieliła się tą informacją z Wiktorem. Niestety nie był zachwycony. – Iga, uważaj na nią – mówił. – Czy zwróciłaś uwagę na to, że ona w ogóle nie chce dopuścić Cię do prowadzonych przez siebie tematów? Znowu zaczęła się zastanawiać. Przecież mogłaby jej pomóc, co zresztą wielokrotnie deklarowała. – Poczekajmy… Marzena jest tak zaborcza i zachłanna, że woli pracować po 13 godzin dziennie, zamiast poprosić Cię o wsparcie. Widzisz? Ciekawe jak długo tak pociągnie – dodawał. – Jeszcze trochę i pojawi się gruby temat dla Ciebie. Zasługujesz na to – podsumowywał.

Iga czuła się wybrańcem i ulubienicą szefa. Całą sytuację zaczęła dostrzegać Marzena, która z niepokojem reagowała na uśmiechy skierowane w kierunku Igi, czy ich dziwne rozmowy prowadzone szyfrem. Wiktor tłumaczył to zwykłą zazdrością i chęcią zwrócenia na siebie uwagi.
Mimo wszystko z czasem relacja Igi i Marzeny wróciła na właściwe tory, choć w tyle jej głowy wciąż tkwiły słowa szefa. Nigdy nie potrafiła tak naprawdę spokojnie usiąść przy lampce wina z koleżanką i bez cienia wątpliwości jej się zwierzyć. Coś jednak podświadomie je do siebie ciągnęło.

Minął rok. Pewnego dnia koleżanki jak zwykle piły poranną kawę i nagle Iga oznajmiła, że szuka innej pracy. Dostała propozycję pracy w biurze prawnym więzienia. Powiedziała Marzenie o obietnicy złożonej Wiktorowi, że lojalnie poinformuje go, kiedy postanowi odejść. Kobieta zdziwiła się i zapytała, czy uważa wobec tego, że Wiktor jest równie lojalny w stosunku do niej. Iga zastanowiła się i odpowiedziała, że nie wie. Wymieniły kilka zdań i nagle Iga powiedziała – Chciałam być fair w stosunku do niego, bo przecież on mi zaufał. Po chwili zacytowała jego słowa „nigdy z nikim nie rozmawiałem tak jak z Tobą”. Twarz Marzeny zbladła, po czym spokojnie powiedziała – To były jego słowa, prawda? – Tak – odpowiedziała Iga. – Ja pier*olę! – krzyknęły na raz.
– Czy powiedział Ci też, że nigdy przed nikim się nie otworzył tak jak przed Tobą? – zapytała Marzena.
– Tak… - odpowiedziała Iga.
- Jezu. Nie wierzę. Zwierzył Ci się z wypadku?
- Owszem. Podkreślił, że to bardzo smutna historia, o której z nikim dotychczas nie rozmawiał. Dodał, że jestem pierwsza.
- I premii pewnie też nikomu wcześniej nie załatwił?
- Marzena, to jest jakaś fikcja. To jest chory człowiek! On nastawił mnie przeciwko Tobie! Mówił mi tak straszne rzeczy o tym, co o mnie myślisz.
- Ja? To mi kazał na Ciebie uważać! Ostrzegał, że polujesz na mojego klienta! Przez to przekraczałam moje fizyczne możliwości! Dlatego wylądowałam w szpitalu! Byłam na skraju wyczerpania…
- Mi przedstawiał Twoją osobę, jako żądną władzy karierowiczkę, egoistkę.
- Nie jestem w stanie tego pojąć. Mówił, że jesteś interesowna. Że nigdy nie pomogłaś mi z potrzeby serca, że czekasz na moje potknięcie. Niejednokrotnie podkreślał, że denerwujesz go swoją naiwnością.
- Marzena! On mówił, że jesteś egoistką, która wszystko chce dla siebie! On czekał na Twoje potknięcie.
- Dla siebie? Kiedy czułam, że nie jestem w stanie ogarnąć wszystkiego sama, zapytał, czy na pewno chcę Ci powierzyć część swoich tematów! Powiedział, że przecież Ty jesteś w stanie „położyć” każdą umowę!
- Pytanie po co? Jaki był jego cel?
- Iga… on chciał mieć nad nami pełną kontrolę. Manipulował nami, naszymi emocjami, życiem i zdrowiem. To jest zły człowiek.
- Każde jego słowo, każda pochwała – to wszystko było kłamstwem.
- Iga! Tak bardzo Cię przepraszam! Nie wiem jak mogłam uwierzyć w to, że mi źle życzysz!
- Wiesz dlaczego? Ponieważ nigdy, przenigdy, nie byłybyśmy w stanie pomyśleć, że nasz szef może okazać się naszym największym wrogiem. Szukał wyrobników, którzy poświęcą wszystko w imię pracy. Tego się nie wybacza.
- Pożałuje każdego słowa. Nie darujemy mu tego. Nigdy.

Rozmowa Igi i Marzeny trwała ponad 8 godzin. Przypominały sobie różne sytuacje, prawie płakały. Jeden człowiek zniszczył je doszczętnie. Pozwolił żyć w kłamstwie przeszło rok czasu. Postawił pod wątpliwość 12 miesięcy ich życia. Przyjaciel okazał się ich największym wrogiem. Patrzył na łzy Igi, kiedy dowiedziała się, że Marzena ją oszukała. Doprowadził do choroby Marzeny, wciąż ją podpuszczając.

Szczerze kibicuję tym dwóm odważnym kobietom, które nie spoczną, póki nie dosięgnie go sprawiedliwość.
To jest historia Ciula Manipulanta, który zniszczył relację, a zbudował przyjaźń.

PS

1 komentarz:

  1. Zasadniczo staram się nie oceniać... surowo. Ale tutaj nie mogę się powstrzymać: co to za przyjaciółki, skoro do tej rozmowy doszło po ROKU manipulacji? Serio uwierzyły, że SZEF jest taki dobrotliwy i godny zaufania, ani przez chwilę im nie przeszło przez głowę, że coś tu śmierdzi? Bo mi to śmierdzi straszną naiwnością życiową :(

    OdpowiedzUsuń